Chociaż festiwal rozpoczął się już w miniony czwartek recitalem Jacka Szymańskiego w Suwałkach, były też koncerty w piątek i w sobotę, to jego oficjalna inauguracja miała miejsce w Drozdowie. Bardziej jesienna niż letnia aura sprawiła, że koncert przeniesiono z parku Muzeum Przyrody do jego wnętrza, a artyści dostarczyli sporej publiczności ogromnych wzruszeń.
– Mamy setną rocznicę odzyskania niepodległości, a do tego niedawno obchodziliśmy 600-lecie nadania Łomży praw miejskich, dlatego uznałem, że ten koncert będzie składał się z utworów wyłącznie kompozytorów polskich, a do tego w świetnym wykonaniu! – mówi Jacek Szymański. – Chopin, Moniuszko, Lutosławski, bo jesteśmy przecież u Lutosławskich, Szymanowski i Paderewski – prawdziwa plejada, a grają to wyśmienici pianiści, po raz pierwszy u nas Šviesė Čepliauskaitė z Litwy, Olena Skrok i Piotr Łukaszczyk, również debiutujący na festiwalu znakomity skrzypek Karol Lipiński-Brańka, śpiewają zaś wspaniała Małgorzata Trojanowska i Dariusz Wójcik, którego festiwalowej publiczności przedstawiać nie trzeba.
Słynne Andante Spianato i Wielki Polonez Es-dur Chopina, kołysanka Lutosławskiego Lullaby For Anne-Sophie, Legenda op.17 Wieniawskiego, Sonata es-moll na fortepian op. 21 Paderewskiego, Etiuda b-moll nr 3 op. 4 oraz oparte na folklorze góralskim 4 Mazurki op. 50 Szymanowskiego, a do tego pieśni i arie, w tym z opery „Straszny dwór” Moniuszki to utwory składające się na program „Do sosny polskiej”, który zachwycił zarówno wytrawnych melomanów, jak i słuchaczy gustujących na co dzień w muzyce rozrywkowej czy popularnej.
– Na tyle lat festiwalu zdarza się dopiero trzeci raz, że biorę udział w koncercie inauguracyjnym w Drozdowie – mówi ulubieniec festiwalowej publiczności Dariusz Wójcik. – W tym jubileuszowym roku śpiewam dużo różnorodnej muzyki i cieszę się bardzo, że dziś jest to wyłącznie muzyka polska, w tym pieśniarstwo Moniuszki, więc bardzo wymagająca forma.
Wiecznie żywe przeboje polskiej piosenki
Popularne piosenkarki Anna Jantar (1950 – 1980) i Irena Jarocka (1946 – 2012) pozostawiły po sobie mnóstwo niezapomnianych przebojów. Jedną z wokalistek przypominających je na scenie jest wrocławianka Anna Żebrowska. – Kiedy byłam dzieckiem moi rodzice słuchali dużo muzyki z lat 60. i 70. – mówi Anna Żebrowska. – Jako kilkulatka śledziłam telewizyjne koncerty życzeń, te przepiękne, zapadające bardzo mocno w pamięć piosenki, a później zaczęłam śpiewać piosenki Anny Jantar, bo wiele osób mówiło mi, że mam w sobie coś takiego, co mogłoby nawiązywać do postaci Anny, widząc jakieś podobieństwo w głosie czy w urodzie. Akurat wypadała 30 rocznica śmierci artystki, to pomyślałam, dlaczego by nie przygotować koncertu, który byłby oddaniem hołdu Annie Jantar i przybliżeniem jej postaci tym, którzy nie mogli być na jej koncercie.
Pewnie dlatego, mimo zimna i wiszącego w powietrzu deszczu, patio Centrum Katolickiego przy parafii Krzyża Świętego zapełniło się słuchaczami, stęsknionymi za takimi przebojami jak: „Motylem jestem”, „Moje jedyne marzenie”, „Staruszek świat”, „Odpływają kawiarenki”, „Jambalaya” czy „Tyle słońca w całym mieście”. Nie zabrakło też duetów, śpiewanych kiedyś przez Annę Jantar z Andrzejem Tenardem („Kto umie tęsknić”), Bogusławem Mecem („Pozwolił nam los”) czy Zbigniewem Hołdysem („Ktoś między nami”), były też opracowane na dwa głosy utwory z repertuaru Ireny Jarockiej i Waldemara Koconia („Kocha się raz”) czy utwory śpiewane przez Mariusza Jaśko solo („Let Me Stay”) – wszystkie przyjmowane przez słuchaczy entuzjastycznie.
– Z Anią współpracuję już od kilku ładnych lat – mówi Mariusz Jaśko, solista warszawskiego Teatru Sabat. – Na ten festiwal trafiłem zaś dzięki Darkowi Wójcikowi, bo wystąpiłem u niego na festiwalu w Sopocie. Tam poznałem Jacka Szymańskiego i zaprosił nas tutaj, z czego bardzo się cieszę. Nie wszystkie te piosenki są dla mnie odpowiednie pod względem tonacji, bo były pisane przecież na inny głos i to Ania jest tu najważniejsza, ale staram się jakoś sobie radzić.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia Elżbieta Piasecka-Chamryk
Artykuł i zdjęcia: www.4lomza.pl