Koncerty organowe rządzą się swoimi prawami i ich program wypełniają zwykle utwory bardzo dobrze znane, choćby Toccata i fuga d-moll Jana Sebastiana Bacha czy VI sonata organowa Felixa Mendelssohna-Bartholdyego. Publiczność festiwalu Drozdowo-Łomża w ramach cyklu „Od Bacha do współczesności” ma jednak często okazję usłyszenia dzieł mniej znanych, bądź też pierwotnie napisanych na inne instrumenty. Taki też program na swój łomżyński debiut przygotował Rafał Sulima, wirtuoz i organista bazyliki w Świętej Lipce. Sięgnął więc do prawdziwej klasyki, jak: skrzypcowy Koncert a moll Vivaldiego w transkrypcji J. S. Bacha, „Trumpet tune” żyjącego w XVII wieku Anglika Purcella, fortepianowy Nokturn Es-dur Chopina czy słynny „Dance macabre” – Taniec szkieletów Saint-Saënsa, oczarowując słuchaczy nie tylko mistrzowską grą, ale też pełnym swobody podejściem do każdej z zaprezentowanych kompozycji. Punktem kulminacyjnym były jednak wykonania wstępu i bisowanego niemal natychmiast chóru „Va pensiero” z opery „Nabucco” Verdiego oraz uwertury „Carmen” Bizeta.
– Transkrypcje uwertury do opery „Nabucco” i chóru „Va pensiero” są mojego autorstwa – wyjaśnia Rafał Sulima. – „Carmen” i „Dance macabre” to transkrypcje Edwina Lamare, angielskiego kompozytora i organisty. Znam ten temat doskonale, bo z jego transkrypcji pisałem doktorat, więc te utwory są mi bliskie.
Trudność z transkrypcjami tak znanych, a zarazem rzadko przerabianych na organy utworów jest taka, że z jednej strony trzeba zachować urok i podstawy melodyczne oryginału, z drugiej zaś wydobyć z nowej wersji coś innego.
– To spore wyzwanie – potwierdza Rafał Sulima. – Jak śledziłem wielkiego mistrza transkrybowania Edwina Lamare zauważyłem, że nie zawsze chodzi tutaj o oddanie barwy dźwięku oryginału, tylko poszukiwanie nowego brzmienia, co organy, jako jeden z niewielu instrumentów, bardzo ułatwiają, ponieważ mają szeroką paletę barw, różne możliwości kombinacji głosów.
Solista potwierdził to indywidualne podejście w drugim bisie, równie zaskakującym jak program podstawowy, bowiem okazał się nim Polonez A-dur Chopina, a ten pełen muzycznych niespodzianek wieczór zakończyła długotrwała owacja.
– Jestem zachwycony! – mówi Rafał Sulima. – Jaka publiczność, jaka atmosfera! Taki aplauz niesamowicie pomaga grać, człowiek jest zadowolony z tego, że to co robi jest komuś potrzebne.
Do tego organy łomżyńskiej katedry to wyjątkowy instrument, dający radość nie tylko słuchaczom, ale też grającemu. Znam je dobrze, bo mój przyjaciel Robert Kulesza jest tu organistą, więc miałem już okazję na nich grać, chociaż nie podczas koncertu – ten dzisiejszy był pierwszy, ale liczę, że nie ostatni!
Wojciech Chamryk
www.4lomza.pl