Obecność akurat tych trzech artystów podczas dedykowanego biskupowi Stefankowi koncertu In omnibus Christus (za biskupim zawołaniem We wszystkim Chrystus) nie była przypadkowa.
Jacek Szymański jest przecież twórcą festiwalu, Dariusz Wójcik wspiera go od pierwszej edycji, zaś Jerzy Kukla, wybitny organista i organmistrz, dokonał rzeczy, wydawałoby się, niemożliwej, przebudowując na prośbę biskupa Stefanka katedralne organy tak, że stały się instrumentem koncertowym najwyższej klasy, cenionym przez fachowców, muzyków i melomanów.
– Poznaliśmy się z księdzem biskupem jakieś 20 lat temu, podczas wystawienia Strasznego dworu w drozdowskim kościele – wspomina Jacek Szymański. – A po spektaklu podszedł do mnie i rzekł: proszę pana, ja się temu tak przyglądam, a tu dobre rzeczy się dzieją – jak mógłbym panu pomóc, czego panu potrzeba? Nie zastanawiając się odpowiedziałem: księże biskupie, wszystkiego! Biskup odpowiedział, że akademik przy seminarium podczas wakacji stoi pusty, więc od następnego roku zaprasza tam artystów z rodzinami, zapewniając wikt i opierunek. I tak to się zaczęło, a teraz cieszymy się, że tę linię przejął ksiądz biskup Janusz Stepnowski, będąc patronem honorowym festiwalu, odkąd rozpoczął posługę duszpasterza diecezji łomżyńskiej.
– Zawsze wracam do Łomży z ogromną przyjemnością, bo tutaj w pewnym momencie postawiłem na szali cały swój autorytet, a do tego biskupa Stefanka, który opowiedział się nie za wymianą tych organów, ale skorzystał z mojej podpowiedzi, że one wymagają jedynie – albo aż – przebudowy – dodaje Jerzy Kukla. – Nie było więc sensu ich remontować, ale absolutnie nie było też opcji, żeby je wyrzucać i zastępować nowymi. To był przecież znakomity materiał, tyle, że źle zestawiony, co trzeba było poprawić i czego dokonaliśmy w 2000 roku. Po raz pierwszy zmieniałem wtedy rozstawienie instrumentu, bo główna sekcja była tak zabudowana i ukryta, że praktycznie nie wybrzmiewała należycie, wymienialiśmy też sterowanie tych organów z pneumatycznego na elektryczne, a z tymi zagadnieniami też zetknąłem się wtedy pierwszy raz. Jednakże efekt, jaki potem nastąpił, pokazał celowość podjętych przeze mnie kroków, a mija już 20 lat i te organy wciąż żyją, wykonuje się na nich dużą literaturę koncertową i nie zawodzą, tak jak kiedyś.
Potwierdzeniem tych słów był również sobotni koncert. Transmitowany przez Telewizję Narew i z udziałem 60-70 słuchaczy, rozkoszujących się muzyką na żywo, zachwycił nie tylko wykonawczym kunsztem artystów, ale też umiejętnym doborem programu, bo większość kompozycji zabrzmiała w Łomży po raz pierwszy. Tak jak utwory kompozytorów związanych z Bielsko-Białą, rodzinnym miastem Jerzego Kukli: Passacaglia na temat Christus vincit Władysława Linderta, w latach 60. ubiegłego wieku zmuszonego przez komunistyczne władze do emigracji czy 3 fragmenty muzyki do młodzieńczego dramatu Jeremiasz Karola Wojtyły Tadeusza Kocyby, szerszej publiczności znanego z muzyki filmowej, choćby animowanej serii przygód Bolka i Lolka.
Wniosek o Gloria Artis za 27 festiwalowych lat
Słuchaczy zachwyciły również Tu es Petrus z oratorium Christus Ferenca Liszta oraz Toccata per l Elevazione z Mszy apostolskiej Girolamo Frescobaldiego, a Jerzy Kukla tylko na finał sięgnął po coś bardziej znanego, wywiedzioną z Bogurodzicy ostatnią część IX Symfonii op. 45 nr 9 Feliksa Nowowiejskiego, którą grał w katerdze w całości przed sześciu laty.
– Mając do dyspozycji instrumenty o różnych wielkościach i różnych specyfikach musiałem umiejętnie dobrać repertuar – wyjaśnia Jerzy Kukla. – Poza tym występując w tym samym mieście dzień po dniu trudno było powtarzać się, stąd taki właśnie wybór. Piątkowy koncert był raczej poświęcony takiej luźnej, festiwalowej konwencji, muzyce komunikatywnej nawet dla tzw. przeciętnego słuchacza. Dzisiejszy miał myśl przewodnią związaną z biskupem Stanisławem, więc miał zupełnie innych charakter, no i miejsce, co wszystko wpływa na dobór repertuaru.Jego odejście było dla mnie mocnym przeżyciem. I nawet teraz, jak przyjechałem do Łomży, to jakoś wydaje mi się, że to miasto bez niego jest inne. Chodziło o jego duchowość, o jego połącznie cech wielkiego kapłana, ale też człowieka kultury i wielkiego patrioty. Do tego w kontaktach bardzo miłego, ciepłego, bo był człowiekiem, który potrafił dogadać się z każdym. Kiedy więc otrzymałem zaproszenie na ten festiwal od razu zaproponowałem, że może byśmy ten wieczór poświęcili właśnie pamięci biskupa Stefanka, którego obecność w Łomży pozostawiła jakiś trwały ślad.
Utwory wokalno-instrumentalne były tylko trzy, ale też niepoślednie. Bas Dariusz Wójcik wykonał
Naucz mnie, Panie Edwarda Pałłasza, tenor Jacek Szymański, nagrodzoną długimi owacjami, arię Stefana z opery Straszny dwór Stanisława Moniuszki w anrażacji na głos i organy autorstwa Jerzego Kukli, zaś w duecie śpiewacy zaprezentowali słynne Ave Maria Mozarta.
Obaj artyści zostali zaś po koncercie zaskoczeni przez Marka Olbrysia, wicemarszałka województwa podlaskiego, który ogłosił, że złożono wniosek o uhonorowanie ich medalami Gloria Artis. – Uznaliśmy, że za tytaniczną pracę na rzecz kultury, łomżyńskiej i wojewódzkiej, należy naszych artystów uhonorować – mówi Marek Olbryś, – Dlatego marszałek województwa podlaskiego Artur Kosicki i moja skromna osoba zawnioskowaliśmy do ministra kultury i dziedzictwa narodowego o przyznanie Dariuszowi Wójcikowi i Jackowi Szymańskiemu najwyższego odznaczenia w dziedzinie kultury, Zasłużony Kulturze Gloria Artis. To dopiero Brązowy Medal, ale myślę, że dopiero początek, a skoro nawet pandemia nie pokrzyżowała ich planów, to kolejne takie odznaczenia są tylko kwestią czasu.
Wojciech Chamryk
Zdjęcia: Elżbieta Piasecka-Chamryk
www.4lomza.pl